sobota, 7 marca 2015

All that SLES... (II)

Przyszedł czas na kolejną notkę o SLESie. Tym razem kilka informacji o całej rodzinie slesopodobnych surowców, ich potencjale drażniącym i wykorzystaniu w kosmetykach.
Od pewnego czasu "siedzę" w temacie kosmetyków naturalnych. Nie zakorzeniłem się tam jeszcze, ale powoli wchodzę w ten świat. Przy okazji tematu certyfikatów postanowiłem zaopatrzyć się w "naturalną masówkę" czyli płyn pod prysznic marki Alterra. I tutaj krótka przerwa na dygresję i recepturę...

Aby przyrządzić najprostszy płyn do mycia wystarczy zmieszać następujące składniki w proporcjach:
roztwór SLS lub SLES: 20%; dowolna betaina: 10%; oksyeylowany alkohol laurylowy lub glukozyd laurylowy: 5%; szczypta soli kuchennej i reszta, czyli 65%: woda. "Uszlachetniając" go, można dodać glicerynę, substancje renatłuszczające bądź ekstrakty roślinne czy oleje. na tym schemacie opiera się większość preparatów dostępnych w drogeriach. Serio!
Co ciekawe, zalecenia dotyczące kosmetyków naturalnych zabraniają użycia oksyetylowanych surowców, dlatego SLES odpada. Jego starszy brat jednak nie... Jak można się domyślić, żaden rozsądny producent nie strzeli sobie w kolano i nie wypuści na rynek preparatu z SLS. Ciężko jednak zrezygnować z jego wspaniałych właściwości użytkowych... Dlatego też wykorzystywane są jego zamienniki, takie jak na przykład: ammonium lauryl sulfate (kation sodu zamieniono na kation amoniowy), sodium cocoyl sulfate (alkohol laurylowy zamieniono alkoholami z oleju kokosowego - rozgrzaną koprę tłoczy się, a następnie przetwarza chemicznie - ten związek znalazłem w Alterze), potassium lauryl sulfate (kation potasu zamiast sodu) bądź sodium cetearyl sulfate i wiele innych.
Kiedyś znalazłem na jednym z kosmetycznych blogów listę zamienników SLS z informacją o ich działaniu drażniącym. To prawda: większość z nich wykazuje podobne działanie, choć nie wszystkie...
Jak pisałem w poprzedniej notce, aby ograniczyć drażniące działanie SLS, można oksyetylować zwiazek otrzymując SLES, bądź (i to nowa wiadomość) zmienić przeciwjon na magnezowy otrzymując Magnesium Lauryl Sulfate. Do tej pory chyba tylko raz zdarzyło mi się znaleźć kosmetyk zawierający wymieniony związek, a szkoda. Jest to niezła alternatywa: szczególnie, że jego potencjał drażniący jest niższy niż w przypadku Cocoamidopropyl Betaine (betainy kokoamidopropylowej).
Czy w takim razie należy się bać wszelkich kosmetyków i wietrzyć teorie spiskowe nawet wśród producentów kosmetyków naturalnych? Sądzę, że nie. Zgodnie z tym, co pisałem ostatnio: prawidłowo wykonany kosmetyk, nawet w przypadku zastosowania SLS będzie bezpieczny dla naszej skóry. Jeśli dobrze widziałem, nawet kosmetyki Pat&Rub mają Ammonium Lauryl Sulfate.
Oprócz tego link do portalu wizaz.pl z opiniami na temat wspomnianego płynu pod prysznic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz