wtorek, 7 kwietnia 2015

The Notebook (I)

(Nie będzie tutaj ani Rachel, ani Ryana).

Robienie kosmetyków to nie zabawa. To ciężka praca okupiona nocnymi majakami o rozwarstwiających się emulsjach i niezagęszczonych, śmierdzących surowcami płynach do mycia. To praca dla twardzieli. Może gotowe receptury z ZSK, albo biochemii są proste. Może gotowe bazy emulgujące zapewniają akceptowalny efekt za każdym razem.

Ale tworzenie receptur od zera to prawdziwy hardcore.
Pierwszy problem to wymagania klientów. "Jeszcze się taki nie urodził..." - staram się aby to przysłowie stało się moim mottem. To budujące, że świadomość konsumencka rośnie. Gorzej, że fałszywi prorocy kosmetologii przestrzegają swoich wyznawców przed demonicznymi składnikami dodawanymi do kosmetyków tylko po to, aby doprowadzić do śmierci rzesze nieświadomych owiec. Apage fluorze! Apage konserwanty! Apage zdrowy rozsądku!

Nie mogę udawać: kosmetyki śmierdzą. Znam dwa surowce, których zapach naprawdę lubię. Są to mleczan sodu (Sodium Lactate) oraz oksyetylenowana lanolina (PEG-75 Lanolin). Pomijam oczywiście ekstrakty roślinne, olejki eteryczne i substancje zapachowe. Uwierzcie mi: najgorszy smród surowca można zneutralizować kroplą kompozycji zapachowej. A jeśli konsumenci nie kupują niczego, co posiada słowo Parfum na etykiecie? Wtedy zaczyna się zabawa...

(Siedzę nad tym od tygodnia i nie mam zielonego pojęcia jak sobie z tym poradzić).

Większość emulsji na początku jest stabilna. Te marniejsze rozpadają się po samotnej nocy spędzonej w ciemnej szafce laboratoryjnej. Wyglądają obrzydliwie. Biała powierzchnia kremu rozpada się jak pokruszony ser, a spod spodu wypływa woda. Rozpacz. Nawet jeśli emulsja wytrzyma dobę, wrzuca się ją na wirówkę. Cóż, nie każdy może zostać astronautą. Jak można się domyślić - wielu odpada. Rozwarstwionym daję jeszcze jedną szansę - test ciepło - zimno. Spędzają na zmianę trzy doby w lodówce i cieplarce. Pamiętaj o konserwancie. Zbyt słabi poddają się atakowi mikroorganizmów. Nie dość, że śmierdzi, to jeszcze żyje. Mniam.

Najgorsze zostawiłem na koniec. To dobijająca świadomość, że dźwignią handlu jest reklama i nawet najlepszy kosmetyk nie sprzeda się, jeśli nie zostanie porządnie wypromowany. (Czy ktoś zna historię Coca-coli?) I mimo wspomnianej wcześniej rosnącej świadomości konsumentów, wciąż największymi zaletami kosmetyku będą jego kolor, zapach, ładne opakowanie i wijąca się z rozkoszy pani pod prysznicem.

6 komentarzy:

  1. Czesc, ja sie znow wtrace, juz mi glupio, ale nie moge sie powstrzymac! Jest to moje stosunkowo nowe hobby i wszystkim sie ekscytuje, a ty z tymi tematami mi sie tu nawinales! A wyobraz sobie, ze ja sie nigdzie nie udzielam, chyba na zadnym innym blogu sie nigy nie odezwalam :). Przypadl mi do gustu twoj one wyjatkowo.
    Przechodzac do tematu. Troche mnie pocieszyles, bo ja juz myslalam, ze to ja skladniki wybralam niefortunnie i mi smierdza, aczkolwiek, nie jest tak zle jesli sie uzyje hydrolatu zamiast wody (mam jasminowy i ylang ylang- ten duzo lepszy), zapach emulgat. prawie nie wyczuwalny. T tym rozwarstwaniem tez mnie pocieszyles, zrobilam krem zaledwie 10- 15 razy, a ani razu tak mi sie nie stalo. Za pierwszym razem uzylam za duzo gumy xantan i sie troche rolowal.
    Tak wogole to zaczelam sie kiedys interesowac skladnikami kremow i tak szlam coraz glebiej. Teraz po kilku miesicach "studiowania" tych zagadnien mam spojrzenie zupelnie inne na temat kremow itp, niz na samym poczatku "zainteresowania". Twoje ostatnie zdanie dobrze to podsumowuje. Kazdy, kto zaczyna w internecie przegladac wiadomosci na temat skladnikow, najpierw natrafia na te pseudo "ekologiczne" wywody, jest w lekkim szoku, ale w miare zglebiania tematu punkt widzenia zmienia sie o 180 stopni (czy jak to sie mowi). Kiedys nie bylam zadowolona, ze z tyyyylu skladnikow ten krem, tyyyle w nim chemii, ale teraz, sama robiac krem, staram sie by konsystencje mial jednak najlepsza jaka moge wykonac i rozumiem, ze z dwuch emulgatorow sie tego nie uzyska, ze jest mnostwo innych rzeczy, ktorymi sie nalezy kierowac przy zakupie.
    A tak apropo, mam problem z przebarwieniami, zrobilam kilka razy krem i tonik przeciw, i... o dziwo sa efekty! wyrazne! A jako skutek uboczny moje dlonie sa jasniejsze od reszty reki. A kiedys mialam krem robiony przez chirurga plastycznego, ktory zawieral nawet sterydy... a nie podzialal. Mia, pozdrawiam. Sorry jeszcze raz, ze sie tutaj tak wyzywam, ale nie znam nikogo osobiscie, kto by sie tym tematem interesowal. Probuje wciagnac siostre, ale to ja ja musze "uswiadamiac".

    OdpowiedzUsuń
  2. Mężczyzna na Wenus13 kwietnia 2015 01:52

    Robienie kosmetyków wciąga, prawda? Rozwarstwianie pojawia się zazwyczaj przy robieniu kremów w/o, które z natury są bardziej niestabilne. Jeśli jeszcze ani jeden krem nie rozpadł ci się, to pozostaje mi tylko pogratulować!:) Kiedy pracuje się na mieszankach emulgatorowych, wtedy z reguły jest trochę prościej. Problem pojawia się, gdy robi się recepturę kompletnie "od zera", albo dodaje się substancję, która wyjątkowo destabilizuje emulsję. Próbowałem zrobić kiedyś "krem", którego fazą olejową (czy raczej hydrofobową) był czysty DEET (tak, ten repelent) - masakra :D

    Hydrolaty to dobry pomysł - przynajmniej w recepturach domowych. Przemysłowo - troszkę drogo;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wciaga! na poczatku bardzo, teraz az tak mi sie nie chce. No jakos tak mi sie udalo, ze sie nie rowarstwialy, pewnie jak piszesz uzywalam stosunkowno stabilnych skladnikow (chociaz nie znam sie na tym kompletnie), tak czy inaczej najbardziej mnie denerwuja babelki powietrza, kiedys probowalam cos znajsc na ten temat, ale nie wiele ludzie o tym pisza, jaka tam wzmianke wyszukalam, ze sa maszyny to wytrzasania powietrza, rzeczywiscie probowalam z ciekawosci cos takiego zaimitowac :), uderzalam pudelkiem o blat i... babelki pekaly :). Byc moze zlego mieszadelka uzywam (cos w rodzaju spieniacza do mleka, a chyba lepszy jest reczny blender, czy jak to nazwac, myslisz, ze to mialo by wplyw? (Rodzaj mieszadla). Co masz na mysli o recepturze kompletnie od zera? No juz sie zorientowalam,ze kremy czy serum, ktore sama sobie robie, nie byly by zupelnie oplacalne przemyslowo :). Dzieki temu rozumiem producentow pod tym wzgledem, chociaz nie jest powiedziane, ze niektorzy przeginaja ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mężczyzna na Wenus13 kwietnia 2015 23:16

      Proponuję wolniejsze obroty:) Nie wiem na ile jest to możliwe w przypadku blendera czy spieniacza do mleka:D

      Jeśli chodzi o recepturę "od zera", mam na myśli stworzenie receptury "z głowy" na bazie czystych surowców.

      Usuń
  4. No wlasnie probowalam tez na wolnych I ciagle wychodzi mus, mniej lub bardziej. Tylko kiedy za duzo gumy xant dalam to bylo spoko (ale inne wady mialo:). Czy jest to (powietrz) powszechnym problemem? Czy tobie tez sie takie cos zdarza?
    Od zera, czyli uzywasz normalnych emulgatorow, faza wodna, olejowa... Czyli normalne robienie kremu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Co sie z toba dzieje kolego? Mam nadzieje wszystko ok. Taki swietny blog zapoczatkowales... Jesli bedziesz/ jestes w stanie kontyuowac, bede przeszczesliwa! Malo jest takich miejsc.

    OdpowiedzUsuń